środa, 29 sierpnia 2012

Wszystkie drogi prowadzą do...



Każda wartościowa impreza kulturalna, mogąca poszczycić się kilkuletnim stażem (bo w dzisiejszych czasach utrzymanie kulturalno-kulturotwórczego przedsięwzięcia i to na niezmiennym poziomie, pod kątem finansowym jest coraz trudniejsze) zasługuje na uwagę. Co może stanowić o tej wartości? Przede wszystkim ludzie. 
Festiwal Muzyki Dawnej „Pieśni Naszych Korzeni” przyciąga dużo osób. Spróbujmy więc „sportretować” sylwetkę przyjaciela  Festiwalu „Pieśni Naszych Korzeni”. Kim jest?
Z przeprowadzanych rozmów i z obserwacji festiwalowych czynionych przez kolejne lata, można wysnuć wniosek, że jest to większość uczestników Festiwalu. A na pewno ci, którzy nie szczędzą starań, by pojawiać się tutaj każdego roku. O sile takiej imprezy stanowią chyba właśnie ci długodystansowcy.  Tak jak organizatorzy po zamknięciu Festiwalu przygotowują się do kolejnej edycji, tak można by uznać za fenomenalne zjawisko, gdy uczestnicy wydarzenia, na rok wcześniej, podporządkowują swój zawodowy i prywatny kalendarz temu jednemu tygodniowi. Dla każdej z osób mogą to być różne powody. 
Jak mówi Katarzyna Szmitko, dyr. zespołu Voci Unite (14-15 raz na Festiwalu): „Nie znam drugiego takiego miejsca. Najważniejsze dla mnie jest to, że w ogóle ludzie śpiewają, młodzi ludzie. To, że można porozmawiać z artystami w kuluarach, w różnych momentach dnia”. 
Wszyscy wskazują na wyjątkową atmosferę towarzyszącą temu wydarzeniu. Jest to przede wszystkim zasługa harmonijnego współistnienia festiwalowego czynnika ludzkiego, czyli: artystów, organizatorów (począwszy od dyrektorów Festiwalu, kończąc na członkach Stowarzyszenia Muzyka Dawna), no i gości. Granice między tymi wszystkimi ludźmi się zacierają. Mówi Barbara Bator (zespół Vox Angeli) : „Od samego początku bardzo podobała mi się otwarta formuła Festiwalu, jego różnorodność i to, że żadne nasze pytania nie pozostawały bez odpowiedzi. Sam czas Festiwalu, był inspiracją na cały rok pracy.” 
Dla mnie fascynującą rzeczą rozgrywającą się na przestrzeni tych XX lat, jest istnienie ciągłości pokoleniowej. Tak jak idee fixe Festiwalu jest troska o przetrwanie dawnej tradycji muzycznej i przekazywanie jej następnym pokoleniom,  tak jak w naturalny, nienarzucony sposób rośnie, dorasta kolejne pokolenie ludzi, wychowywane w duchu poszanowania tej tradycji, której później być może będą ambasadorami. B. Bator: „Cecylia ma 8 lat i tyle lat przyjeżdżamy na Festiwal. Była ze mną jeszcze nienarodzona i nie opuściła żadnego.” 
Takich przykładów jest więcej. Dzieci rosną wraz z Festiwalem, młodzież dorasta. Zuzanna i Paweł spod Warszawy (7- letni staż festiwalowy, I Festiwal w wieku 17 i 14 lat): „Dorastaliśmy wraz z Festiwalem, kiedyś do niektórych mówiliśmy Pan/Pani, teraz po imieniu. Czas Festiwalu to odskocznia od rzeczywistości, jest to już stała pozycja okresu wakacyjnego”. Ci młodzi ludzie, nawet jeśli w przyszłości nie będą mieli nic wspólnego z kultywowaniem muzyki dawnej czy tradycyjnej, to pozostanie w nich ten wyjątkowy duch wrażliwości kreowany przez Pieśni Naszych Korzeni. B. Bator: „Występ zespołu J. Savalla (rok 2004) zachwycił mojego wówczas 8-letniego syna, zaczynał wtedy grać na gitarze. Teraz gra na gitarze elektrycznej, ale potrafi też docenić piękno, wyjątkowość muzyki średniowiecznej, renesansowej.”
Wyjątkowość tego „sierpniowego tygodnia” tkwi w tym, że każdemu podoba się coś innego, bo czy zależy nam na praktykowaniu kultury chorałowej, zgłębianiu tradycji liturgicznej (czy to kościoła zachodniego czy wschodniego), warsztatach śpiewu, czy na samym wsłuchaniu się, podczas seminariów z artystami, w głos minionych epok muzycznych- co jest o tyle ciekawe, że zawsze dzieje się to na tle wydarzeń historycznych i dziejów różnych tradycji religijnych- każdy znajdzie tu coś da siebie. Dla niektórych pobyt tutaj, wynika już „z potrzeby duchowej (rodzaj rekolekcji)”-Maciej Frączak, sprzedawca płyt na Festiwalu od 1999 roku. Ale wśród tej całej oferty programowej, duże rzesze fanów doceniają po prostu koncerty w wykonaniu muzyków, śpiewaków najwyższej klasy i wspólne biesiadowanie z nimi podczas wieczorów festiwalowych. M. Frączak: „My, przyjaciele Festiwalu, o danym czasie roku już wiemy, że wszystkie drogi prowadzą do Jarosławia.” Zuzanna i Paweł także już wiedzą że „przyszły sierpień też będzie należał do Pieśni Naszych Korzeni.”
Dlatego, starzy i nowi Przyjaciele, spotkajmy się za rok. Bo gdy zauważa się brak jakiejś znajomej, chociażby tylko z widzenia, „twarzy festiwalowej”, to tak, jakby jakaś mała cząstka Festiwalu gdzieś się ulotniła…

aut. Anna Inglot

fot. Michał Mach

1 komentarz:

  1. To prawda, że, nawet kiedy kogoś nie znam, to zauważam jego brak. Czasami ktoś przyjedzie nieco później, a ja się zastanawiam"gdzie jest pan, pani X?"

    OdpowiedzUsuń

Wszystkich komentujących serdecznie prosimy o zachowanie zasad netykiety.